niedziela, 9 lutego 2014

Rozdział VI

      Jedyne, co mnie otacza to nieprzenikniona ciemność... Czuję, jak strach wykręca i wyżyma moje trzewia. Robi mi się niedobrze... Światło! Potrzebuję światła. Rozglądam się, ale mój wzrok nie jest w stanie przebić głębokiego mroku. Błądzę jak ślepiec, szukając rękami czegokolwiek, co dałoby mi oparcie, jednak moje dłonie nie odnajdują niczego. Powoli i niepewnie stawiam kroki, w obawie przed upadkiem. Nie wiem po czym stąpam, nie wiem gdzie jestem. Ostatnie co pamiętam, to tępy ból rozchodzący się od karku pulsującymi falami. Dotykam tego miejsca i prawie krzyczę. Oczy zachodzą mi łzami. Mój oddech staje się szybki i urywany. Boję się... Tylko głupcy boją się ciemności! Nie boję się ciemności, boję się tego, co może się w niej czaić... Powoli siadam na zimnej posadzce. Moje oczy same się zamykają.
      Gdy odzyskuję świadomość dostrzegam maleńki jasny punkcik. Postanawiam iść w jego stronę. Zbieram się bardzo powoli. Moje ciało jest odrętwiałe po śnie na twardym i zimnym podłożu. Raz po raz przechodzą mnie dreszcze, moje dłonie są zmarznięte, ciężko mi poruszyć palcami, ale udaje mi się nieco rozgrzać. Niepewnie idę w kierunku światełka. Wydaje mi się, że całą wieczność drepczę w miejscu, ale punkcik niewątpliwie się powiększa. Przypomina mi okazałą pomarańczę. Dopiero teraz dostrzegam, że jego kolor bardzo delikatnie się zmienia. Biel przybiera subtelne odcienie błękitu, fioletu, czerwieni i żółci. Mój oddech się już uspokoił. Strach powoli ustępuje miejsca zdenerwowaniu. Nagle jasny punkt zaczyna drżeć, mam wrażenie, że leci wprost na mnie. Nie. Trwa w tym samym miejscu. Powiększa się z przerażającą szybkością. Oślepiający blask toczy walkę z wszechogarniającym mrokiem. Potworny huk ogłusza mnie i przewraca. Kulę się na posadzce i patrzę jak potężny wybuch ognistymi językami omiata pomieszczenie, w którym jestem. W tej sekundzie jasności jestem w stanie jedynie dostrzec masywny, drewniany stół i unoszące się nad nim ciało. Potwornie białe, skręcone w agonii. Gdy blask eksplozji gaśnie, zwłoki emanują pulsującym, zimnym światłem. Gdzieś w górze rozlega się głos. Zachrypnięty, głęboki, przenikający każdą komórkę mojego ciała.
      - Niech ogień życia zapłonie w twoim wnętrzu. Niech płomień nienawiści rozbucha się w twoim umyśle. Niech żar pogardy trawi twoje ciało. Jesteś potęgą! Jesteś chwałą! Jesteś złem!

4 komentarze:

  1. Zostajesz nominowana do Liebster Blog Award więcej na : www.100igrzyska.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Coś innego, intrygującego, Czekam na dalsze rozdziały.

    OdpowiedzUsuń

Wszelkie reklamy proszę zamieszczać w "spamowniku", odwiedzam każdy blog.

Nie uznaję czegoś takiego jak obs za obs i kom za kom.
Obserwuję tylko te blogi, które naprawdę mnie interesują.

Nomida zaczarowane-szablony