Wizja
urwała się tak samo nagle, jak się pojawiła. Lithię zewsząd
otaczał szum liści i szept wiatru. Kiedy otworzyła oczy oślepiła
ją przepełniona słońcem zieleń. Po chwili przywykła do nagłej
jasności i ujrzała nad sobą elektryzująco niebieskie spojrzenie.
Twarz Travisa rozjaśnił uśmiech. Odwrócił się gwałtownie i
krzyknął.
- Hasto!
Ocknęła się!
Lithia
nie widziała jak czarnowłosy rzuca wszystko co trzymał i podbiega.
Leżała na miękkiej derce i częściowo zwiniętej pelerynie.
Próbowała się poruszyć, ale mięśnie jeszcze nie odzyskały
sprawności. Jej serce biło nienaturalnie wolno, a oddech był
płytki i urywany. Starała się go wyrównać, ale nie przychodziło
to łatwo.
-
W porządku? Straciłaś przytomność, nie zdążyłem... Bogowie,
jesteś blada jak topielica! - Hasto starał się zachować kamienną
twarz, ale jego oczy emanowały troską i niepokojem.
-
Wiem – głos Lithii był słaby i zachrypnięty. - Zawsze tak jest.
-
Jak to - zawsze?
Lithia
powoli podniosła się i usiadła. Przygładziła włosy i
przeciągnęła je do przodu, cały czas się nimi bawiąc. Spojrzała
ze smutkiem na Hasto, na Travisa i ponownie spuściła wzrok.
Westchnęła. Jej ciało przeszedł dreszcz.
-
Jestem widzącą – powiedziała po chwili. - Od kiedy tylko
pamiętam miałam wizje. Nie kontrolowałam ich. Bez względu na to,
co robiłam, gdzie byłam... Traciłam przytomność. Czasem na kilka
minut, czasem na kilka dni. Z czasem nauczyłam się je
interpretować, rozumieć, myślałam też, że potrafię nad nimi
panować, ale tym razem... To było silniejsze ode mnie. Ostatnio...
Ostatnio nie nad wszystkim potrafię zapanować – na jej policzki
wpełzł blady rumieniec.
-
Co widziałaś? - Travis nagle spoważniał. Hasto nigdy nie widywał
go bez uśmiechu. Teraz jak rzadko, zdawał się być świadomym
powagi sytuacji.
-
Budzące się do życia zło – pokręciła głową. - Nie mam
pojęcia co to jest...
*
Zapadł
zmrok. Po pobielanych ścianach przemknął cień. Niezauważony
sunął przez brukowane ulice. Rozsiewał niepokój. Ludzie wychodzili
z domów. Pokrzykiwali gniewnie. Patrzyli na siebie z wrogością. W
ich sercach kiełkowała nienawiść. W każdym domu, w każdej
gospodzie miecze i sztylety zalśniły od krwi.
Coś się wyjaśniło, ale dalej tajemniczo
OdpowiedzUsuń