-
Powinniśmy ustawić tutaj przynajmniej jeden oddział. - Oznajmił
Ravnarr, wiodąc palcem po grubej, falowanej linii na mapie. - Od
wschodniej granicy Grossberg jest szczególnie zagrożone.
W
sali zapadła cisza. Zebrani członkowie rady wpatrywali się w
wilka. Na twarzach większości nie gościł nawet cień
zainteresowania.
-
Nie rozumiem, dlaczego w ogóle ich wspieramy. - Madame Verlaine, jak
zwykła sama się tytułować, wydęła usta. - Król nigdy nie
popierał działań klanu.
-
Tego wymaga od nas honor. O ile ktokolwiek z was wie, co to w ogóle
jest.
Szarowłosy
potoczył po zebranych pełnym dezaprobaty spojrzeniem. W odpowiedzi
jeden z otyłych mężczyzn, siedzących na końcu sali puścił tak
gromkiego bąka, że aż zafalowały poły jego obszernej koszuli. Po
pomieszczeniu przemknął się szmer tłumionego śmiechu. Ravnarr
usiadł, oparł łokcie na kolanach i skrył twarz w dłoniach.
Żałosna banda idiotów.
Hasto
siedział nieruchomo i nieustannie wpatrywał się w mapę. Zaledwie
pół roku temu opuścił Fénn – jedno z największych
mocarstw w północnej części Kontynentu, od południa graniczące
z Grossbergiem - oznaczone na ogromnym pergaminie bladozielonym
kolorem, a teraz siedząc w fortecy Laedere, wpatrywał się w
srebrne szpile, odznaczające się na tle blado szmaragdowej barwy
jak wysypka. Nieumarli rozprzestrzeniali się po jego królestwie w
tempie morowej zarazy, niosąc ze sobą splugawienie, zagładę i
odór rozkładu.
Czarnowłosy
oderwał wzrok od swojego kraju i kiedy zobaczył srebrne punkty
błyszczące złowrogo na terenach sąsiadujących królestw, uderzył
go ogrom gehenny, jaka rozpęta się, jeśli nie powstrzymają
Mahtagurth.
-
Nieumarli plugawią ziemie, zatruwają wodę i żywność! Musimy coś
zrobić!
Krzyk
Ravnarra wyrwał Hasto z zamyślenia. Rozejrzał się. W
pomieszczeniu wybuchła wrzawa. Prawie nikt z zebranych nie zgadzał
się na wysłanie posiłków do Grossberg. Ludzie krzyczeli,
wymachiwali pięściami, podjudzali się wzajemnie przeciwko młodemu
dowódcy. Hasto przypatrywał się im zdumiony. W jego królestwie
taki brak szacunku do zwierzchnika władcy był nie do pomyślenia.
Czarnowłosy
wstał, wspiął się na masywne, dębowe krzesło i potoczył
gniewnym spojrzeniem po zebranych.
-
Uciszcie się, bando rozwydrzonych debili! - ryknął, a kiedy wrzawa
ucichła i ludzie utkwili w nim wzrok, kontynuował cichym, spokojnym
głosem: - Zapewne wasze małe, ograniczone rozumy nie są w stanie
ogarnąć powagi sytuacji, w jakiej znalazł się cały nasz
Kontynent, ale niech do was dotrze, że jeżeli w swym zadufaniu i
bezsensownym uporze nie zgodzicie się na wsparcie królowej Avy,
nieumarli przedrą się przez Grossberg i przemienią mieszkańców w
bezwzględnych morderców, spragnionych krwi! Wtedy nie będziecie
bezpieczni ani w otaczającym was Iomorne, ani w fortecy Laedere, ani
nigdzie indziej! Chowanie się i uciekanie przed zaangażowaniem nic
wam nie da.
Zapadła
cisza, pośród której słychać było monotonne brzęczenie
niewielkiej muchy, krążącej pod sufitem.
-
Czy ktoś jest przeciwny wysłaniu wojsk do Grossberg? - Ravnarr
ponowił pytanie z początku narady.
W
sali wciąż panowała cisza.
*
-
Między innymi dlatego jesteś nam potrzebny, młody książę. - Na
ustach Tempusa zagościł uśmiech.
Hasto
wraz z Ravnarrem stali na wprost przywódcy Laedere i wysłuchiwali
planów, dotyczących wsparcia Grossbergu.
-
Połączenie z wojskami królowej Avy i natarcie na zagrażające
szwadrony Nieumarłych powinny być stosunkowo proste. Głównym
problemem będzie transport rannych i martwych poza zasięg
Mahtagurth. Kultyści powiększają swoje wojska poprzez tworzenie
żołnierzy ze szczątków poległych – Tempus skrzywił się. -
Thaury to niebywale silne i mordercze stworzenia, ale niezmiernie
głupie. Zaprojektowane tylko po to, aby zabijać nie bacząc na ból,
litość czy konsekwencje.
-
To okropne. - Odezwał się Hasto. - Ale wciąż nie widzę w tym
mojej roli ani niezbędności, poza tym, że krzyczę głośniej niż
ten tutaj – ruchem głowy wskazał Ravnarra.
-
Młody książę, na twoim karku znajduje się pewien symbol.
Idealnie równy, niewielki trójkąt. Według przepowiedni to znamię
noszą tylko trzy osoby na Ziemi. Tylko te trzy osoby są w stanie
uratować świat od toczącej go zarazy. Jedną z tych osób jesteś
ty. Pozostałe dwie będziesz musiał znaleźć.
_
I znów nie wyszedł w piątek. I znów nie wyszedł długi. Przepraszam.
Moim zdaniem jest słaby, a Wy co myślicie?
Słaby? Ciekawe, w który miejscu -,- .
OdpowiedzUsuńDziewczyno urwałaś w takim momencie, że ugh.., udusić ;p
Rozdział krótki, ale przecież liczy się treść, jakość, a nie długość :D
"W odpowiedzi jeden z otyłych mężczyzn, siedzących na końcu sali puścił tak gromkiego bąka, że aż zafalowały poły jego obszernej koszuli. Po pomieszczeniu przemknął się szmer tłumionego śmiechu." Hahha, ja przynajmniej nie musiałam tłumić swojego śmiechu i szczerzyłam się do ekranu, jak głupia :)
Ej, ej, a co do końcówki to czy Travis nie miał trójkąta na karku albo gdzieś? Czy ja tak bardzo chcę, aby był jednym z trzech i to sobie wyimaginowałam?
Znowu Pierwsza!
1 błąd : "Za twarzach (...)" -> Na
Weny życzę! :)
Nie duś, bo nie będzie kolejnych rozdziałów :P
UsuńJa się chichrałam pisząc to... Jak sobie wyobraziłam... :D
Ano ma. Nie na karku, ale ma :)
Poprawione. Dziękuję :)
Trochę "zaleciało" Sapkowskim :P
OdpowiedzUsuńRozdział w żadnym zdaniu nie jest słaby!
OdpowiedzUsuńJest cudowny!
Z resztą jak wszystkie.
Wybacz, że nie komentuję, ale wiedz, że jestem na bieżąco. Po prostu nie mam czasu zostawiać śladu po sobie, ale obiecuję, że się poprawię C;
Czekam z niecierpliwością na następny rozdział!!
Jeeej, wakacje się zaczęły, a czasu mniej niż w roku szkolnym. W dodatku jakiś czas będę odcięta od internetów, a całkiem pokaźny komentarz obiecałam i znowu z tego nici.
OdpowiedzUsuńNie no, rozdział słaby nie jest, przecież pomiędzy akcją a akcją jakieś wypełnienie być musi. Mogłabyś wpleść więcej opisów pomiędzy ich gadką (tak, biadolę 293487523 raz o tym samym xD), lubię Twoje opisy, czemu ich tak szczędzisz? Więcej ich, więcej! I humoru więcej! Też niezmiernie rozbawiło mnie to zdanie z otyłym facetem. Reakcja Ravnarra bezcenna ;p A Hasto ma gadane trzeba przyznać :)
Dużo weny!
Piękne, cudne, śmierdzące brudną wojną. Oby tak dalej!
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz, nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów. :) Wcale nie wyszło słabo, nawet tak nie myśl! Pozdrawiam serdecznie i oczywiście życzę weny! :)
OdpowiedzUsuń