sobota, 12 kwietnia 2014

Rozdział XVIII

     Lithia zamruczała cicho i obróciła się, przez co podłoże zaszeleściło. Kiedy poruszyła nogą, rozległ się trzask łamanej gałązki i zerwała się gwałtownie, siadając. Jej nogi i pupa tonęły w miękkim, intensywnie zielonym mchu, a plecy otaczała rozłożysta peleryna z liści ogromnej paproci.
     Kobieta rozejrzała się. Dokoła nie było niczego poza mieszaniną wszelkiego rodzaju drzew, krzewów i małych żyjątek, z których jedno Lithia strąciła ze swojej nogi, przyjrzawszy mu się uprzednio.
       Na jednej z gałęzi rozłożystego buka siedział kruk i bystrymi, czarnymi oczkami śledził każdy ruch kobiety. Po chwili zakrakał donośnie i wzbił się w powietrze, by po chwili opaść na miękką połać mchu. Lithia wyciągnęła rękę i wskazującym palcem pogładziła ciemny łepek ptaka. 
       - Czy ja umarłam? - rzuciła to pytanie w stronę drzew, nie spodziewając się odpowiedzi.
         - Jeszcze nie nadszedł twój czas, Córo Ziemi – nieoczekiwanie odparł kruk, zachrypniętym, niskim głosem.
    Lithia zachłysnęła się powietrzem, próbując nie zemdleć. Zanim jednak zdążyła cokolwiek powiedzieć, do ich uszu dotarł dźwięk myśliwskiego rogu i zbliżające się natarczywe ujadanie sfory psów. Spłoszony ptak gwałtownie wzleciał na wysokość pierwszych gałęzi, ale nim zdążył ponownie machnąć skrzydłami, jego ciało przebiła krótka strzała ozdobiona krwawoczerwonymi piórami. Kruk zawisł z powietrzu, jakby skurczył się i jego niewielkie już truchełko buchnęło jasnym płomieniem. Na leśne podszycie, niczym płatki śniegu, posypał się szaro-granatowy popiół.
      Lithia podeszła do miejsca, gdzie ciemny proch tworzył wzniesienie i wygrzebała z niego lekko nadpaloną strzałę. Choć z czerwonych piórek pozostało jedynie kilka nitek, bez trudu rozpoznała do kogo należał bełt. Łapacze. Klan rozpoczął polowanie. Na nią.
     Biegła najszybciej jak potrafiła. Nieraz kolczaste gałęzie raniły jej twarz i ramiona, ale nie ustawała. Nie mogła. Dopiero teraz poczuła czym jest pragnienie życia. Zawsze twierdziła, że nie boi się śmierci. Że przyjmie ją w każdej chwili. Że odejdzie z nią jak równy z równym. A teraz jej nogi drżały, płuca paliły od szaleńczej ucieczki. Ponownie przekonała się, jak bardzo chce żyć. Upadła. Sterczący kij rozerwał jej bluzkę, a rozgrzane ciało otulił chłodny podmuch wiatru. Zerwała się gwałtownie i biegła dalej, choć nogi przestawały być jej posłuszne.
     Las zaczął rzednąć. Coraz mniej było zwalonych pni i połamanych gałęzi, o które mogłaby się potknąć. Wsparła się o masywny, chropawy dąb. Przez chwilę jedynym, co słyszała było bicie jej serca i szum krwi w uszach. Nie czekała jednak długo, aż Łapacze wraz z psami zaczną ją doganiać. Szczekanie i warkot zbliżały się, a ona nie miała już sił, by biec. Objęła mocno gruby pień i cicho wyskandowała zaklęcie. Przez jej ciało przeszedł zimny dreszcz, a kropelka potu spłynęła po karku. Drzewo, z którego wyssała energię zrzuciło na ziemię wyschnięty konar. Krótka strzała przeszyła powietrze i wbiła się pień. Kobieta ruszyła dalej. Wiedziała, że za chwilę znów opadnie z sił i już nie będzie mogła skorzystać z mocy natury.
   Razem z końcem lasu, pojawił się początek udeptanej ścieżki. Lithia przyspieszyła. Kiedy Łapacze wypadną z gęstwiny drew, nie będzie miała już żadnych szans. Biegła przed siebie szaleńczym tempem. Czuła, jak energia coraz szybciej uchodzi z jej ciała.
     Po lewej stronie zamajaczył jej zarys kilku chat. Skręciła gwałtownie. W jej sercu zakiełkowała nadzieja. Była coraz bliżej. Obejrzała się za siebie. Dwa ogromne, brązowe psy wyleciały spomiędzy drzew i gnały w jej stronę.
    Z oczu kobiety popłynęły łzy. Nawet nie próbowała zwalniać, gdy dobiegała do najbliższego z domów. Z całym impetem uderzyła w drewnianą konstrukcję i ostatkiem sił załomotała w drzwi.
     

9 komentarzy:

  1. Niebezpiecznie ;/

    A napisane jak zwykle cudnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny wpis :)

    Obserwuję Twojego bloga, czy mogłabym liczyć na rewanżyk ? :)
    http://dawidkwiatkowski-opowiadanie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział mroczy, ale troche krótki! :/ ale i tak wystarczająco zajebiaszczy :D
    To było dopiero mroczne! Piszesz tak zagadkowo, tak ciekawie że ciągle ma się ochote na więcej *.*
    Ten rozdział był tajemniczy, straszny (pozytywnie) , co sie świetnie konponowało :D czekam na next! Fajnie że dodajesz tak często! ;3
    Pozdrówki i weny :D

    OdpowiedzUsuń
  4. ♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡
    świetny post! widać, że wiesz o czym piszesz :) wpadłam przypadkiem, ale na pewno zostaję na dłużej :) klik mój blog a może wspólna obserwacja? :) Jeśli mnie zaobserwujesz to napisz na moim blogu a ja się zrewanżuje:* obs=obs
    ♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡

    OdpowiedzUsuń
  5. Wspaniale napisane, ale jak mogłaś urwać w takim momencie, no jak? ;(

    OdpowiedzUsuń
  6. super
    obserwuję :)
    liczę na rewanż tu http://blackleopard-official.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajny wpis, jednak poćwicz troszkę nad budową zdania i zwróć uwagę na pisownię niektórych wyrazów ;)

    Zapraszam do siebie, skomentujesz najnowszy post ? Obserwacje mile widziane ;)
    http://imagine-day.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co konkretnie masz na myśli pisząc o budowie zdań i pisowni wyrazów?

      Usuń
  8. Piszesz świetnie, jestem zachwycona. :) Czekam na kolejny post :) Pozdrawiam serdecznie.
    http://say-something-123.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Wszelkie reklamy proszę zamieszczać w "spamowniku", odwiedzam każdy blog.

Nie uznaję czegoś takiego jak obs za obs i kom za kom.
Obserwuję tylko te blogi, które naprawdę mnie interesują.

Nomida zaczarowane-szablony