środa, 9 kwietnia 2014

Rozdział XVII

       Hasto ostrożnie usiadł na drewnianej ławce przy domu zielarki. Przed nim, na ogrodzonym wysokim płotem podwórzu, biegało kilka jarzębiatych kur i pasł się stary kuc.
Siadając, mężczyzna zbudził wielkiego, rudego kota, który popatrzył na niego z wyrzutem, przeciągnął się ospale i powrócił do snu, otulony ciepłymi promieniami słońca.
         Hasto spojrzał na kobietę obierającą warzywa w cieniu niewielkiego daszku małej, drewnianej stodoły. Choć nie była najmłodsza, kojarzyła mu się z niczym nieograniczoną naturą, z wolnością, z dzikim zwierzęciem, które choć na moment schowało pazury, zaraz może zaatakować. Jego odczucia potęgowały niedbale zamotane, długie, brązowe włosy i opalone ciało, okryte jedynie luźną spódnicą i rozchełstaną koszulą, nieskrępowane żadną bielizną. Patrzył na nią z lekkim uśmiechem. Jej widok sprawiał mu dziwną przyjemność. Ale nie tą fizyczną. Jej widok wywoływał z nim przyjemne mrowienie w całym ciele. Podobne do tego, kiedy człowiek podświadomie wie, że wydarzy się coś niezwykłego.
       Kobieta wyczuwając na sobie spojrzenie czarnowłosego przez chwilę patrzyła mu w oczy, jakby próbując odczytać jego myśli. Hasto uśmiechnął się życzliwie, ale jej twarz pozostała obojętna, po chwili powróciła do obierania warzyw.
      - Nie patrz tak na nią. Nie lubi tego – rzucił Travis porywając ze stolika obraną marchewkę.
         - A żeby ci w gardle stanęła, czorcie jeden! - kobieta cisnęła w blondyna połowicznie obranym burakiem, przez co na jego lnianej koszuli wykwitła czerwono-różowa plama.
Travis zaśmiał się tylko i przysiadł obok Hasto, biorąc kota na kolana. Zwierzak przez chwilę udeptywał nogi mężczyzny po czym położył się i oddał jego pieszczotom. Zapadło milczenie przerywane jedynie cichymi pomrukami kota i miarowym sunięciem ostrza po warzywach.
       - Jak jej na imię? - zapytał Hasto, który wciąż wpatrywał się w znachorkę. Niestety kobieta nie zaszczyciła go więcej spojrzeniem swych oczu o barwie ziemi.
       - Inique – odparł Travis po chwili milczenia. Jego dłoń nadal przesuwała się po gładkiej sierści zwierzaka.
        - Od dawna ją znasz?
      - Można to tak ująć – blondyn uśmiechnął się jakby do samego siebie. - Kiedyś znaliśmy się bardzo dobrze.
        - Czy wy...
      - Nie. To nie była tego rodzaju znajomość. Z resztą, to nie jest dobra chwila na rozmowę o tym.
      Znów zapadła cisza. Kot uciekł z kolan Travisa, a mężczyzna rozłożył się wygodniej na ławce. Hasto odchylił głowę i spojrzał w chmury. Próbował odgadywać ich kształty tak, jak to robił w dzieciństwie, ale nie szło mu to zbyt dobrze. Życie zabiło jego fantazję i wewnętrzne dziecko. Westchnął i również usadowił się wygodniej. Lubili razem milczeć. No, przynajmniej Hasto lubił.

       Na zielonej trawie
       Szepcze chłop do ucha babie
       Zostań mą dziewczyną
       Bo ja kunia ni mom
       Orać ciężko mi samemu
       Przecież to nie po bożemu

      Hasto skwitował piosenkę Travisa gromkim śmiechem, ignorując ból wywołany nagłym skurczem mięśni brzucha, a po chwili przez otwarte okno przyleciał do nich cichy chichot Inique. Sam Travis, choć próbować zachować powagę, zaśmiał się głośno i kontynuował tworzenie swojego dzieła, nucąc pod nosem.

       Na suchutkim sianie
       Goła baba i... ło panie!
       Leci rolnik z widełkami
       „Teraz w końcu są my sami”

       Raz, dwa, trzy
       Ło, jak gruba jesteś ty
       Cztery, pięć i sześć
       Dejże, babo, mi coś zjeść

      Ostatnie dwa wersy Travis rzucił w stronę otwartego na oścież okna, z którego dobiegał chichot Inique, po czym zwinął się w drżącą od śmiechu kulkę. Hasto spojrzał na przyjaciela. Z oczu obydwóch mężczyzn ciekły łzy wywołane nagłym atakiem radości.

       Ogólną wesołość przerwało natarczywe walenie we frontowe drzwi domu.


_
Na życzenie - weselszy rozdział :) Bardzo proszę traktować to z przymrużeniem oka. Wszelkie archaizmy i rymy częstochowskie są celowym zabiegiem.
     

5 komentarzy:

  1. Te wiersze mi się z czymś kojarzą co masz na telefonie nadal zapisane :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo mi się podoba :)
    Mam nadzieje że niebawem pojawi się więcej :)

    Zapraszam na moje dwa blogi :
    Życie Lilith wywraca się o 360 stopni. A z dnia na dzień jest coraz gorzej. Pojawił się nowy rozdział zapraszam do czytania i komentowania.
    http://my-world-is-your-name.blogspot.com/

    Postanowiłam napisać coś nowego, całkiem ludzkiego. Na razie mam tylko prolog, ale mam nadzieję że niebawem będę mogła dodać pierwszy rozdział :)
    http://not-tell-no.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahah . Cudna piesn! Ja rowniez zapraszam do siebie . Ja nic nowrmego o igrzyskach pisze . To moj pierwszy blog wiec jest jako tako . Zapraszam
    nieszczesliwikochankowiez12dystryktu.blox.pl

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow *.* Piękne <3
    Tak przy okazji, skąd wytrzasnęłaś imię ,,Hasto'' ? :) Bardzo mi się podoba :D
    Z niecierpliwością czekam na next bo naprawdę końcóweczka robi swoje! :DD
    pozdrówki i weny!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wiem, jak to się stało, ale przegapiłam ten post i najpierw przeczytałam rozdział 18, a dopiero potem ten. :( Hasto ! :D Robi się ciekawie, bardzo ciekawie, pisz szybciutko nowy rozdział, bo... bo... no bo czekam z niecierpliwością!

    OdpowiedzUsuń

Wszelkie reklamy proszę zamieszczać w "spamowniku", odwiedzam każdy blog.

Nie uznaję czegoś takiego jak obs za obs i kom za kom.
Obserwuję tylko te blogi, które naprawdę mnie interesują.

Nomida zaczarowane-szablony