Hasto
poruszył najpierw małym palcem. Powoli jego ciało wyrywało się z
odrętwienia. Oddech wciąż miał nieregularny, ale z upływem chwil
się uspokajał. Z wysiłkiem poruszał każdą kolejną częścią
ciała. Kiedy w końcu otworzył oczy poraziła go nagła jasność i
wykrzywił się, boleśnie zaciskając powieki. Po chwili
przyzwyczaił się do otaczającego go blasku i powoli unosił
powieki, wciąż kryjąc źrenice za zasłoną rzęs. Otaczała go
biel. Wszechobecna. Wszechogarniająca. Z wysiłkiem wstał i
rozejrzał się. Dokoła niego nie było niczego poza białą pustką.
Nie było nieba, ścian, sufitu, nie było ziemi, podłogi, a mimo to
czuł, że stoi na czymś twardym, stabilnym. Uniósł rękę i
machnął nią. Nie napotkał żadnego oporu. Kiedy dotknął podłoża
nie poczuł niczego poza chłodem. Nie potrafił określić faktury
ani kształtu tego, co dotyka. Nie potrafił nawet stwierdzić czy
znajduje się w pionie, czy w poziomie. Czuł się lekko, jakby nie
było grawitacji. Jakby nie było powietrza. Dopiero po dłuższej
chwili uświadomił sobie, że nie oddycha. Kiedy spróbował zrobić
wdech, miał wrażenie, że z delikatnym świstem wciąga pustkę.
Zamarł na chwilę. Jedyne co słyszał, to ciche szemranie krwi w
uszach. Jedyne co czuł, to bardzo wolne, słabe uderzenia serca.
Nagle
uzmysłowił sobie, że coś jest nie tak. Że coś zaburzyło
wszechobecną pustkę. Obrócił się gwałtownie i ujrzał bladą,
męską twarz otuloną czarnym kapturem długiej szaty. Wyprana z
emocji fizjognomia i martwe, puste oczy sprawiły, że przez ciało
Hasto przeszedł zimny dreszcz. Twarz nieznajomego wykrzywiła się w
nędznej parodii uśmiechu.
-
Zagrajmy – głos mężczyzny był tak samo chłodny i pusty jak
jego oczy.
Hasto
spojrzał na niego zdziwiony, jego oczy intuicyjnie powędrowały za
wzrokiem obcego, obrócił się i ujrzał kamienny stół. Powoli
podszedł do niego i wskazującym palcem powoli przejechał przez
środek blatu, jakby upewniając się, czy nie jest on iluzją.
Chłodna, lekko chropawa powierzchnia wydała mu się czymś
niezmiernie dziwnym w otaczającej pustce.
Hasto
ostrożnie odsunął jedno z dwóch drewnianych krzeseł i usiadł.
Kiedy spojrzał przed siebie, jego towarzysz zajmował już swoje
miejsce i patrzył wyczekująco na czarnowłosego. Hasto nie
pamiętał, kiedy ostatnio grał w szachy. Właściwie nie był nawet
pewien czy potrafi w nie grać. Po chwili zastanowienia wziął z
planszy dwa pionki i, kryjąc ręce pod stołem, umieścił jeden w
lewej dłoni, a drugi w prawej. Wyciągnął ramiona i spojrzał na
nieznajomego. Wybieraj. Obcy bez namysłu wskazał prawicę
Hasto. Czarnowłosy obrócił dłoń, rozwinął palce i ich oczom
ukazała się biała figura.
Pionki
powróciły na planszę i zaczęła się gra. Białą pustkę
wypełniło skupienie i ciche szuranie przesuwanych pionków.
-
Kim jesteś? - Hasto przerwał ciszę zastanawiając się nad
kolejnym ruchem. Kiedy jego koń powędrował na pole E5, spojrzał
wyczekująco na towarzysza.
-
Jestem kimś, kto towarzyszy ci od początku twojego życia. Kimś,
kto był obecny w każdej chwili twojego istnienia i nieustannie cię
obserwował. Jestem twoją śmiercią, Hasto – odparł bladolicy
mężczyzna wykonując kolejny ruch.
-
Spotkałem już jednego, który nazywał się śmiercią – twarz
Hasto wykrzywił ironiczny uśmiech, a jego ręka powędrowała w
stronę wieży, którą przeciwnik właśnie stracił.
Śmierć
zaśmiał się gardłowo. W jego pustych oczach przez chwilę
zamigotały ogniki rozbawienia. Z politowaniem spojrzał na Hasto.
Ten zabawny, mały książę budził jego litość, ale i sympatię.
Było w nim coś ujmującego.
-
Spotkałeś moją marną parodię. Mojego brata. Czas. Zapewne
powiedział ci nieco o tobie samym.
-
Tak. Powiedział. I mam już tego dość. Straciłem brata, kobieta,
którą mogłem pokochać chciała mnie zabić, a teraz już drugi
raz spotykam popaprańca, który uważa, że wie o mnie więcej niż
ja sam i ma władzę nad moim życiem – krzyk Hasto przez chwilę
wibrował w powietrzu, by zostać wchłoniętym przez otaczającą
ich biel. Mężczyzna gwałtownie wykonał kolejny ruch i łokciem
strącił figury ustawione z boku planszy. Upadały powoli, jedna za
drugą, przy zetknięciu się z podłożem wydając ciche pyknięcia.
Hasto patrzył na nie zbity z tropu.
-
Spokojnie, młody książę – Śmierć pozostał niewzruszony. Ze
spokojem wpatrywał się w planszę obmyślając swój ruch. -
Istotnie, wiemy o tobie więcej niż ty sam. I mamy władzę nad
twoim życiem. A przynajmniej ja mam – mężczyzna z satysfakcją
usunął z planszy czarną królową, po czym uniósł głowę i
spojrzał prosto w oczy Hasto.
-
O co toczy się gra? - czarnowłosego ponownie przeszedł zimny
dreszcz pozostawiając na jego ciele gęsią skórkę i zjeżone
włosy na karku.
-
A jak sądzisz, drogi książę?
-
Zgaduję, że stawką jest moje życie.
-
Bystry z ciebie chłopak. Ale nie tylko twoje życie jest nagrodą.
Wiem, że w twojej głowie kłębią się zastępy pytań. Wiem, że
wątpliwości rozsadzają cię od środka. Jeżeli wygrasz, nie tylko
daruję ci życie, ale i odpowiem na jedno twoje pytanie.
Hasto
spojrzał na planszę. Jego sytuacja nie przedstawiała się
ciekawie. Większość figur stała z boku, usunięta z gry. Ze
zgrozą uświadomił sobie, że jeśli niczego nie zrobi, za trzy
ruchy spotka go koniec. Rozpaczliwie starał się odnaleźć choć
cień szansy. Jego kłykcie zbielały od ciągłego zaciskania
pięści. Musiał zyskać trochę czasu.
-
Dlaczego miałbym ci wierzyć? - Hasto ponownie spojrzał na
przeciwnika. - Skąd mam wiedzieć, że nie jesteś iluzją? Że to
wszystko nie jest po prostu zabawą moim kosztem?
-
Zaiste. Nie masz powodów, aby mi wierzyć. Ale nie masz także
argumentów, które mogłyby podważyć moją autentyczność. Zwróć
uwagę na to, gdzie się znajdujemy... Jesteśmy sami w Pustce. W
miejscu pomiędzy życiem a śmiercią. W miejscu sądu. I teraz
tylko ode mnie zależy twoje życie. Tylko ja mam możliwość
zadecydowania o twoim losie – mężczyzna przerwał na chwilę i z
tajemniczym uśmiechem przypatrywał się drobnej żyłce pulsującej
na skroni Hasto. - Bardzo lubię szachy. Pytanie tylko... Czy śmierć
gra uczciwie?
Hasto
spojrzał na przeciwnika. Z uwagą studiował każdy szczegół jego
twarzy, aż w końcu utkwił spojrzenie w martwych oczach i wykonał
ostatni ruch.
-
Szach i mat.
_
Rozdział zainspirowany genialnym filmem Ingmara Bergmana "Siódma Pieczęć", który szczerze polecam osobom lubiącym snuć refleksje nad życiem.
Zapraszam do komentowania :)

No no, od razu skojarzyłem to z tym filmem, podobają mi się Twoje opisy każdego szczegółu :)
OdpowiedzUsuńWow *.* niesamowicie piszesz!! Naprawde, twoje rozdziały aą świetne :o dopiero zaczynam cię czytać więc wybacz za krótki komentarz ale wiedz że to jest super :))
OdpowiedzUsuńP.s
https://igrzyska-1.blogspot.com/
Wpadniesz, poczytasz, skonentujesz?
Bardzo mi zależy na opinii :)
Jeśli lubisz Igrzyska Śmierci wpadnij ! ;3 http://spottheapocalypse.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńŚwietny blog! Dosłownie cudo! ;)
OdpowiedzUsuńJeśli masz chwilkę i lubisz Igrzyska Śmierci to zapraszam na mój nowy blog :http://43glodoweigrzyska.blogspot.com/
Świetny blog <3
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa co się dalej stanie :D
Zapraszam też do mnie :D
http://loszawszesprzyjaludziomaleniemi.blogspot.com/
Pięknie ♥
OdpowiedzUsuńZwłaszcza koncoweczka przypadla mi do gustu ^^
Czekam na nn (i jak google pozwoli, obserwuję)
Ahoj c:
*nowy rozdział* http://smiertelnamysl.blogspot.com/
Zacznijmy może tak.
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc, pierwszą moją reakcją na link pod komentarzem (bardzo "Pociesznym" dla mnie), który zostawiłaś, buło zwykłe "Ehh, kolejny marny blog i dziewczyna, która myśli, że jak nazwie bloga czymś, co przypomina łacinę, odniesie sukces".
Jakże się jednak pomyliłem.
Czytając twoje rozdziały, napotykałem wiele anafor, które, przyznam się bez bicia, są moją miłością i kocham je używać we wszystkim, co piszę.
Wciągasz, dziewczyno, i mam nadzieję, że nie porzucisz tego, co świetnie ci wychodzi. Sama fabuła jest dla nie ciekawa, odmienna od wszystkich współczesnych namiastek literatury.
Pozdrawiam, Saab.
Dla mnie*
OdpowiedzUsuńPrzepraszam ;)
Jest mega, zaszłaś już daleko, a wcale nie nudzisz! Jest cudnie, styl pisania, wygląd bloga wszystko super :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy rozdział.
http://my-world-is-your-name.blogspot.com/
Przeczytałam dziś wszystkie rozdziały wraz z prologiem jednym tchem i ... zakochałam się ! Cudowny pomysł, świetny styl i te wszystkie porównania wciągają czytelnika, nie mogłam się oderwać, liczę na więcej i proszę nie przestawaj pisać! Czytałaś może "Pocałunek Kier"? Na początku widziałam minimalne podobieństwo w bohaterach :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za miłe słowa :) Aż się uśmiecham czytając Twój komentarz.
UsuńNiestety nie czytałam, nie wiedziałam nawet, że jest taka książka, ale z pewnością to nadrobię :)
Przeczytaj koniecznie, lektura warta polecenia :D
Usuń