niedziela, 23 marca 2014

Rozdział XIV

      Hasto poruszył najpierw małym palcem. Powoli jego ciało wyrywało się z odrętwienia. Oddech wciąż miał nieregularny, ale z upływem chwil się uspokajał. Z wysiłkiem poruszał każdą kolejną częścią ciała. Kiedy w końcu otworzył oczy poraziła go nagła jasność i wykrzywił się, boleśnie zaciskając powieki. Po chwili przyzwyczaił się do otaczającego go blasku i powoli unosił powieki, wciąż kryjąc źrenice za zasłoną rzęs. Otaczała go biel. Wszechobecna. Wszechogarniająca. Z wysiłkiem wstał i rozejrzał się. Dokoła niego nie było niczego poza białą pustką. Nie było nieba, ścian, sufitu, nie było ziemi, podłogi, a mimo to czuł, że stoi na czymś twardym, stabilnym. Uniósł rękę i machnął nią. Nie napotkał żadnego oporu. Kiedy dotknął podłoża nie poczuł niczego poza chłodem. Nie potrafił określić faktury ani kształtu tego, co dotyka. Nie potrafił nawet stwierdzić czy znajduje się w pionie, czy w poziomie. Czuł się lekko, jakby nie było grawitacji. Jakby nie było powietrza. Dopiero po dłuższej chwili uświadomił sobie, że nie oddycha. Kiedy spróbował zrobić wdech, miał wrażenie, że z delikatnym świstem wciąga pustkę. Zamarł na chwilę. Jedyne co słyszał, to ciche szemranie krwi w uszach. Jedyne co czuł, to bardzo wolne, słabe uderzenia serca.
       Nagle uzmysłowił sobie, że coś jest nie tak. Że coś zaburzyło wszechobecną pustkę. Obrócił się gwałtownie i ujrzał bladą, męską twarz otuloną czarnym kapturem długiej szaty. Wyprana z emocji fizjognomia i martwe, puste oczy sprawiły, że przez ciało Hasto przeszedł zimny dreszcz. Twarz nieznajomego wykrzywiła się w nędznej parodii uśmiechu.
         - Zagrajmy – głos mężczyzny był tak samo chłodny i pusty jak jego oczy.
      Hasto spojrzał na niego zdziwiony, jego oczy intuicyjnie powędrowały za wzrokiem obcego, obrócił się i ujrzał kamienny stół. Powoli podszedł do niego i wskazującym palcem powoli przejechał przez środek blatu, jakby upewniając się, czy nie jest on iluzją. Chłodna, lekko chropawa powierzchnia wydała mu się czymś niezmiernie dziwnym w otaczającej pustce.
      Hasto ostrożnie odsunął jedno z dwóch drewnianych krzeseł i usiadł. Kiedy spojrzał przed siebie, jego towarzysz zajmował już swoje miejsce i patrzył wyczekująco na czarnowłosego. Hasto nie pamiętał, kiedy ostatnio grał w szachy. Właściwie nie był nawet pewien czy potrafi w nie grać. Po chwili zastanowienia wziął z planszy dwa pionki i, kryjąc ręce pod stołem, umieścił jeden w lewej dłoni, a drugi w prawej. Wyciągnął ramiona i spojrzał na nieznajomego. Wybieraj. Obcy bez namysłu wskazał prawicę Hasto. Czarnowłosy obrócił dłoń, rozwinął palce i ich oczom ukazała się biała figura.
Pionki powróciły na planszę i zaczęła się gra. Białą pustkę wypełniło skupienie i ciche szuranie przesuwanych pionków.
        - Kim jesteś? - Hasto przerwał ciszę zastanawiając się nad kolejnym ruchem. Kiedy jego koń powędrował na pole E5, spojrzał wyczekująco na towarzysza.
      - Jestem kimś, kto towarzyszy ci od początku twojego życia. Kimś, kto był obecny w każdej chwili twojego istnienia i nieustannie cię obserwował. Jestem twoją śmiercią, Hasto – odparł bladolicy mężczyzna wykonując kolejny ruch.
        - Spotkałem już jednego, który nazywał się śmiercią – twarz Hasto wykrzywił ironiczny uśmiech, a jego ręka powędrowała w stronę wieży, którą przeciwnik właśnie stracił.
      Śmierć zaśmiał się gardłowo. W jego pustych oczach przez chwilę zamigotały ogniki rozbawienia. Z politowaniem spojrzał na Hasto. Ten zabawny, mały książę budził jego litość, ale i sympatię. Było w nim coś ujmującego.
     - Spotkałeś moją marną parodię. Mojego brata. Czas. Zapewne powiedział ci nieco o tobie samym.
       - Tak. Powiedział. I mam już tego dość. Straciłem brata, kobieta, którą mogłem pokochać chciała mnie zabić, a teraz już drugi raz spotykam popaprańca, który uważa, że wie o mnie więcej niż ja sam i ma władzę nad moim życiem – krzyk Hasto przez chwilę wibrował w powietrzu, by zostać wchłoniętym przez otaczającą ich biel. Mężczyzna gwałtownie wykonał kolejny ruch i łokciem strącił figury ustawione z boku planszy. Upadały powoli, jedna za drugą, przy zetknięciu się z podłożem wydając ciche pyknięcia. Hasto patrzył na nie zbity z tropu.
       - Spokojnie, młody książę – Śmierć pozostał niewzruszony. Ze spokojem wpatrywał się w planszę obmyślając swój ruch. - Istotnie, wiemy o tobie więcej niż ty sam. I mamy władzę nad twoim życiem. A przynajmniej ja mam – mężczyzna z satysfakcją usunął z planszy czarną królową, po czym uniósł głowę i spojrzał prosto w oczy Hasto.
        - O co toczy się gra? - czarnowłosego ponownie przeszedł zimny dreszcz pozostawiając na jego ciele gęsią skórkę i zjeżone włosy na karku.
         - A jak sądzisz, drogi książę?
         - Zgaduję, że stawką jest moje życie.
      - Bystry z ciebie chłopak. Ale nie tylko twoje życie jest nagrodą. Wiem, że w twojej głowie kłębią się zastępy pytań. Wiem, że wątpliwości rozsadzają cię od środka. Jeżeli wygrasz, nie tylko daruję ci życie, ale i odpowiem na jedno twoje pytanie.
       Hasto spojrzał na planszę. Jego sytuacja nie przedstawiała się ciekawie. Większość figur stała z boku, usunięta z gry. Ze zgrozą uświadomił sobie, że jeśli niczego nie zrobi, za trzy ruchy spotka go koniec. Rozpaczliwie starał się odnaleźć choć cień szansy. Jego kłykcie zbielały od ciągłego zaciskania pięści. Musiał zyskać trochę czasu.
      - Dlaczego miałbym ci wierzyć? - Hasto ponownie spojrzał na przeciwnika. - Skąd mam wiedzieć, że nie jesteś iluzją? Że to wszystko nie jest po prostu zabawą moim kosztem?
         - Zaiste. Nie masz powodów, aby mi wierzyć. Ale nie masz także argumentów, które mogłyby podważyć moją autentyczność. Zwróć uwagę na to, gdzie się znajdujemy... Jesteśmy sami w Pustce. W miejscu pomiędzy życiem a śmiercią. W miejscu sądu. I teraz tylko ode mnie zależy twoje życie. Tylko ja mam możliwość zadecydowania o twoim losie – mężczyzna przerwał na chwilę i z tajemniczym uśmiechem przypatrywał się drobnej żyłce pulsującej na skroni Hasto. - Bardzo lubię szachy. Pytanie tylko... Czy śmierć gra uczciwie?
       Hasto spojrzał na przeciwnika. Z uwagą studiował każdy szczegół jego twarzy, aż w końcu utkwił spojrzenie w martwych oczach i wykonał ostatni ruch.
           - Szach i mat.


_
Rozdział zainspirowany genialnym filmem Ingmara Bergmana "Siódma Pieczęć", który szczerze polecam osobom lubiącym snuć refleksje nad życiem.
http://film.org.pl/wp-content/uploads/2013/02/The-Seventh-Seal_Knight_Death_Chess-780x487.jpg 
Zapraszam do komentowania :)

12 komentarzy:

  1. No no, od razu skojarzyłem to z tym filmem, podobają mi się Twoje opisy każdego szczegółu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow *.* niesamowicie piszesz!! Naprawde, twoje rozdziały aą świetne :o dopiero zaczynam cię czytać więc wybacz za krótki komentarz ale wiedz że to jest super :))
    P.s
    https://igrzyska-1.blogspot.com/
    Wpadniesz, poczytasz, skonentujesz?
    Bardzo mi zależy na opinii :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeśli lubisz Igrzyska Śmierci wpadnij ! ;3 http://spottheapocalypse.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny blog! Dosłownie cudo! ;)
    Jeśli masz chwilkę i lubisz Igrzyska Śmierci to zapraszam na mój nowy blog :http://43glodoweigrzyska.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny blog <3
    Jestem ciekawa co się dalej stanie :D
    Zapraszam też do mnie :D
    http://loszawszesprzyjaludziomaleniemi.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Pięknie ♥
    Zwłaszcza koncoweczka przypadla mi do gustu ^^
    Czekam na nn (i jak google pozwoli, obserwuję)
    Ahoj c:
    *nowy rozdział* http://smiertelnamysl.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Zacznijmy może tak.
    Szczerze mówiąc, pierwszą moją reakcją na link pod komentarzem (bardzo "Pociesznym" dla mnie), który zostawiłaś, buło zwykłe "Ehh, kolejny marny blog i dziewczyna, która myśli, że jak nazwie bloga czymś, co przypomina łacinę, odniesie sukces".
    Jakże się jednak pomyliłem.
    Czytając twoje rozdziały, napotykałem wiele anafor, które, przyznam się bez bicia, są moją miłością i kocham je używać we wszystkim, co piszę.
    Wciągasz, dziewczyno, i mam nadzieję, że nie porzucisz tego, co świetnie ci wychodzi. Sama fabuła jest dla nie ciekawa, odmienna od wszystkich współczesnych namiastek literatury.
    Pozdrawiam, Saab.

    OdpowiedzUsuń
  8. Dla mnie*
    Przepraszam ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jest mega, zaszłaś już daleko, a wcale nie nudzisz! Jest cudnie, styl pisania, wygląd bloga wszystko super :)

    Zapraszam na nowy rozdział.
    http://my-world-is-your-name.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Przeczytałam dziś wszystkie rozdziały wraz z prologiem jednym tchem i ... zakochałam się ! Cudowny pomysł, świetny styl i te wszystkie porównania wciągają czytelnika, nie mogłam się oderwać, liczę na więcej i proszę nie przestawaj pisać! Czytałaś może "Pocałunek Kier"? Na początku widziałam minimalne podobieństwo w bohaterach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za miłe słowa :) Aż się uśmiecham czytając Twój komentarz.
      Niestety nie czytałam, nie wiedziałam nawet, że jest taka książka, ale z pewnością to nadrobię :)

      Usuń
    2. Przeczytaj koniecznie, lektura warta polecenia :D

      Usuń

Wszelkie reklamy proszę zamieszczać w "spamowniku", odwiedzam każdy blog.

Nie uznaję czegoś takiego jak obs za obs i kom za kom.
Obserwuję tylko te blogi, które naprawdę mnie interesują.

Nomida zaczarowane-szablony