Wstawał
dzień. Ostre promienie słońca wdzierały się przez szparę między
kotarami i padały wprost na twarz Hasto. Mężczyzna zamruczał coś
niespokojnie i obudził się, robiąc gwałtowny wdech. Odruchowo
chwycił leżący pod poduszką sztylet. Coś go zaniepokoiło.
Rozejrzał się, lecz nic nie wzbudziło jego podejrzeń. Odłożył
przedmiot na miejsce i skierował wzrok w stronę sąsiedniego łóżka.
Mimo półmroku, który panował w pomieszczeniu, dzięki zasłonom,
Hasto dokładnie widział kształty leżącej na nim kobiety. Spała
na boku, tyłem do niego. Powoli przesunął wzrok po cienkim kocu,
który przybrał zarys jej ciała. Zaczynając od nóg, powoli
wznosił się, opadał w miejscu talii i ponownie wznosił na
wysokość ramienia, by utworzyć kształtne meandry. Długie włosy
rozsypane były po poduszce i delikatnie poruszały się przy każdym
jej oddechu, przypominając falującą powierzchnię jeziora.
-
Przestań mi się przyglądać – usłyszał jej lekko zachrypnięty,
kobiecy głos.
Cieszył
się, że nie widziała jego zdziwionej miny. Był przekonany, że
śpi. Powoli podszedł do okna i rozsunął zasłony, kiedy się
odwrócił siedziała przed prostą toaletką i czesała się.
Dopiero teraz dokładnie zobaczył jej włosy. Bujne fale opadały na
jej plecy i talię lśniącą kaskadą w kolorze świeżych
kasztanów. Słońce igrało w jej kosmykach i Hasto odniósł
wrażenie, że patrzy na atłasowe wstążki, a nie kobiece włosy.
Gra światła hipnotyzowała go. Kiedy kobieta wstała i obróciła
się w jego stronę, wciąż jej się przyglądał. Głośno
przełknął ślinę. Przez jasną koszulkę wyraźnie przebijał się
kształt jej piersi, talii i bioder. Wyprostowała się i spojrzała
na niego zadziornie.
-
Kto by pomyślał, że słynny książę tak się zawstydzi na widok
kobiety. A myślałam, że w pogłoskach o twoim zamiłowaniu do
niewiast jest ziarno prawdy – powiedziała i uśmiechnęła się
złośliwie.
W
odpowiedzi prychnął tylko i usiadł na łóżku. Nie rozumiał co
się z nim dzieje. W tych pogłoskach było więcej niż ziarno
prawdy. Kiedyś uchodził za kobieciarza. Kiedyś mógł mieć każdą
kobietę, której zapragnął. Kiedyś. W poprzednim życiu. Ile już
czasu minęło? Nie był w stanie zliczyć ile upłynęło od jego
ucieczki. Dni, miesiące, lata… Zatracił się w poszukiwaniu nowej
ścieżki życia. Od kiedy odebrano mu wszystko co miał, nie
potrafił się odnaleźć. Nie miał żadnego punktu zaczepienia.
Zmienił się, ale nie wiedział, czy ta zmiana cokolwiek poprawiła
w jego życiu. Podszedł do okna i oparł się o framugę. Przed nim
roztaczał się sielski widok chałup, skrzynek z kwiatami,
biegających dzieci i trzody, która w tej specyficznej wsi chodziła
wolno i była praktycznie wszędzie. Mimo to wioska była czysta,
otaczała ją aura spokoju i jakiegoś dziwnego szczęścia, które
jak zastrzyk powoli rozchodziło się po ciele, grzejąc je i
rozluźniając. Hasto wziął głęboki wdech. W nocy długo
rozmawiał z Lithią. Wyjaśniła mu wiele spraw. Jednak coś wciąż
go gnębiło.
-
Czego właściwie chcesz? – zapytał, wciąż patrząc za okno.
-
Chcę pomóc ci się zemścić – usłyszał cichy głos, czując na
ramieniu jej oddech.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wszelkie reklamy proszę zamieszczać w "spamowniku", odwiedzam każdy blog.
Nie uznaję czegoś takiego jak obs za obs i kom za kom.
Obserwuję tylko te blogi, które naprawdę mnie interesują.