sobota, 8 lutego 2014

Prolog

      Słońce już dawno schowało się za horyzontem. Mrok powoli ogarniał polanę, a ognisko stawało się jedynym źródłem ciepła i światła. Długie cienie trzech postaci tańczyły na tle drzew. Było cicho. Bardzo cicho. Po chwili gdzieś w oddali krótko zahukała sowa. Delikatny wiatr rozwiał włosy jednej z postaci siedzących przy ognisku. Koń zarżał cicho, czuł lęk. Przerażający spokój panujący na polanie paraliżował i mieszał zmysły. Chwilę później wierzchowiec wydał z siebie głośny wizg. Poruszył się ostro, gwałtownie. Zerwał wodze przymocowane do drzewa. Uciekł. Nikt nie zareagował. Niczym nie zmącona cisza panowała na polanie przez kilka następnych godzin.
      W głębi lasu odezwał się dzięcioł. Przy rzece niedaleko polany rozpoczęły koncert żaby. Dniało. Słońce powoli wtaczało się na nieboskłon. Gwałtowny wiatr zerwał kaptury z głów trzech siedzących postaci.

3 komentarze:

  1. No to zaczynam. Od początku do końca. Wybacz, że robię to tak późno, naprawdę przepraszam Cię z całej siły. Pozdrawiam serdecznie i życzę weny, :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapowiada się intrygująco ;>

    OdpowiedzUsuń

Wszelkie reklamy proszę zamieszczać w "spamowniku", odwiedzam każdy blog.

Nie uznaję czegoś takiego jak obs za obs i kom za kom.
Obserwuję tylko te blogi, które naprawdę mnie interesują.

Nomida zaczarowane-szablony