dwa
lata wcześniej
Spod
grubej warstwy pierzastych chmur na połać rozgwieżdżonego jeszcze
granatu powoli rozlewała się czerwień wschodzącego słońca.
Intensywnie krwista barwa płynnie przechodziła przez pomarańcz i
fiolet, z wolna stając się błękitem. Na tle jaśniejącego
nieboskłonu jeszcze wyraźnie malowały się czarne kontury drzew,
chat i wieżyc, tworząc nierealny, bajkowy widok.
Travis
stał na najdalej wysuniętym na zachód przylądku. Przyglądał się
morzu. Pełen był ciekawości i zachłystywał się natłokiem
nowych barw, nowych widoków. Woda falowała delikatnie jak pierś
młodej kobiety podczas snu. Co chwila wiatr smagał morską toń,
jak westchnięcie porusza włosy opadłe na twarz. Na tle błękitu
bieliły się żagle, postawione na kształt chorągwi zwiastujących
zakończenie wojny. Okręt poddawał się delikatnym ruchom fal, jak
kołyska bujał się na morzu.
Morze
było coraz bardziej niespokojne. Z każdym kolejnym rozpryśnięciem
się o skały, fale zdawały się być większe. Niebo ponownie
zasnuwało się coraz ciemniejszymi chmurami. Majtek, który
poprzednio był źródłem uciech podróżnych teraz jak pająk
wspinał się na drabinę i obwieszczał nadchodzące
niebezpieczeństwo. Wiatr nasilał się i wielki, spieniony bałwan
na chwilę przykrył pokład. Jednak okręt niestrudzenie i
konsekwentnie parł do celu. Jak król, podnosił dumnie kark i
stawiał czoła naturze, chcąc jej pokazać, że jest nieugięty,
potężny. Duch Travisa szybował nad żaglami okrętu, mężczyzna
czuł jakby i on był na pokładzie. Wypełniała go radość, gdy
widział, jak statek płynie ku wyznaczonemu celowi, jak nie poddaje
się trudom. Skupiał się wyłącznie na losach okrętu i jego
pasażerów. Całym sercem był z nimi. Choć stał na suchym lądzie,
czuł bujanie fal, czuł krople wody na policzkach.
Inique
podeszła do niego powoli i stanęła z nim ramię w ramię. Milcząc
wpatrywali się w okręt, stawiający czoła siłom natury. Ze
stałego lądu zaczątki sztormu wyglądały równie przerażająco
jak z pokładu, a widząc nieporadność kłębiących się jak
mrówki ludzi, kobieta miała ochotę skoczyć w morze i dostać się
na statek, aby przejąć dowództwo.
-
Zaczyna mi się tu podobać. - Po długiej chwili milczenia głos
Travisa był niski i zachrypnięty. Inique spojrzała na niego
pytająco. - Piękne kobiety, dobre wino, nieokiełznane morze...
-
I każde z nich to zdradliwa kochanka. - Brunetka uśmiechnęła się
zadziornie. Wiatr załopotał jej jak zwykle rozchełstaną koszulą,
odsłaniając na chwilę opalone ciało.
Travis
z niemałą satysfakcją spojrzał na widoczny przez materiał zarys
jej piersi. Po chwili z łobuzerskim uśmiechem popatrzył w oczy
kobiety i nonszalanckim gestem przeczesał włosy. Inique roześmiała
się perliście.
-
Nie masz szans, przyjacielu. - Odwróciła się i ruszyła z powrotem
do karczmy. Travis jeszcze przez moment wpatrywał się w okręt
toczący walkę z wiatrem i nadciągającymi falami, po czym ruszył
za kobietą.
Usiadł
na jasnej ławie obok Inique i głośno postawił kufel na stole.
Nieco spienionego piwa wylało się na drewniany blat, ale nijak się
tym nie przejął. Wyciągnął przed siebie nogi i rozparł się na
siedzeniu. Zamknął oczy, westchnął, przeciągnął się i
opuszczając ręce, niby przypadkiem, musnął dłonią udo kobiety.
Inique spojrzała na niego rozbawiona.
-
Nigdy się nie poddajesz, co?
-
Nigdy. - Uśmiechnął się, nie otwierając oczu.
Brunetka
pokręciła głową i wstała. Ruszyła w stronę kontuaru, celem
uzupełnienia pustego już kufla, lecz nie dane jej było do niego
dojść. Na jej drodze stanął rosły mężczyzna, od którego bił
smród potu i przetrawionego alkoholu. Inique rozpoznała w nim
jednego z kupców goszczących w mieście od kilku dni.
-
Ile? - Rzucił bełkotliwie.
Inique
spojrzała na niego z pogardą i niedowierzaniem. Zrobiła krok w
bok, chcąc wyminąć mężczyznę, jednak ten chwycił ją za ramię.
-
Ile? - warknął, tym razem agresywnie.
-
Przykro mi – odezwał się Travis. - Ale ta pani nie świadczy
takich usług.
Chwycił
mężczyznę za rękę i wykręcił ją lekko. Kiedy ten zaczął się
wyrywać po prostu mocniej ją wygiął, a pijany kupiec stracił
równowagę i wyrżnął o podłogę. Inique spojrzała na Travisa
zaskoczona.
-
No co? - Zapytał z rozbrajającym uśmiechem. - Obraził cię.
Cóż, Travis może być kobieciarzem, ale i szlachetnym, jak widać, bywa mężczyzną. Opisy przyrody miodne - czekam na kolejne rozdziały ;)
OdpowiedzUsuńWróciłaś!!! Jak ja na cb czekałam :D
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny :D Tylko szkoda, że taki króciutki :(
Travis... Travis mnie zaskoczył :D Nie spodziewałam się XD
Kim była ta kobieta??? Czyżby jakaś miłość wielka??? Czy ma związek ze znakiem??? Tyle pytań...
Czekam na nn :)
Dużo weny i żelków życzę
Żelcio
Ps. Zapraszam :) -------> http://sunterstory.blogspot.com/
A co z Lithia! O: czuje się nieco zdezorientowana
OdpowiedzUsuńTravis to może i kobieciarz, ale z kulturką :D
OdpowiedzUsuń